Blog ma rok !!! Przegapiłabym te Isze urodziny. Gdy rok temu pisałam Iszego posta było późne lato za oknem. Dziś jest jesień w pełnej krasie. Okoliczności przyrody mi sie nie synchronizowały i myślałam już że przegapiłam tą rocznicę, będąc w Polsce. Ale udało mi się. Wczoraj popatrzyłam na Milana, tak dogłębnie matczynym okiem i uświadomiłam sobie jaki On już duży. Weszłam w archiwum bloga i przeleciałam przez parę wtedy długich miesięcy. Dla odświeżenia, żeby powspominać, pomyśleć. I uświadomiłam sobie po raz kolejny, co jest zaskakujące, bo jest to rzeczą oczywistą że czas szybko leci, że każda chwila, nowy dźwięk, słówko, minka ... każda czynność raz tylko w życiu Milana była pierwsza. Nigdy więcej już nie wyjdzie mu Iszy ząbek, nie będzie już Iszy raz sam jadł, stawiał Iszych kroków. Już nie będzie tej Celebracji i Gloryfikacji w wielu aspektach Jego życia. Dlatego bardzo się cieszę że mam to moje miejsce w sieci, tymbardziej że bardzo je lubię. Dziękuję Wam Czytelnikom za odwiedziny, Wirtualnym Koleżankom za rady i komentarze. Z okazji tych urodzin, życzę Wam abyście chętnie tu wracali i zaglądali ... a w przełożeniu na wersję egoistyczną życzę sobie weny przy klawiaturze, szybkości, składności i pomysłowości ... myślę, że to trafiony synonim :):):)
U nas jak już wspomniałam jesień :( Nawet bardzo deszczowa. Milan się cieszy, ja nie. Biegać muszę za Nim po tych kałużach, samo ubranie Go na dwór a adekwatny do pogody uniform mnie męczy a co dopiero konfrontacja z Jego niespożytymi zasobami energii. W celu wyładowania chodzimy do przedszkola. Milan jest teraz zuch przedszkolakiem :) Bardzo ładnie się bawi, dzieli się zabawkami, Młodszym Dzieciom, które nie chodzą jeszcze przynosi zabawki. Ma gest :) A co najważniejsze, mogę wyjść z sali a On mnie nie szuka i nie biegnie za mną. Ostatnio nawet tak się bawił że udało mi się wypić kawę w drugiej sali, na spokojnie. Dorośleje mi Maleństwo :) Sam już je. Umie operować i łyżką i widelcem. Niektóre dania bardzo ładnie,czysto, najgorzej mu idzie z jogurtami. Ale nie poddaje się, podłogę można umyć, ubranie uprać. Innej drogi nie ma ku samodzielności ... praktyka praktyka i jeszcze raz praktyka. Gorzej nam idzie z praktykowaniem załatwiania potrzeb na nocnik. Teorię już wyłożyłam :) Problem chyba większy tkwi w mamie aniżeli w synku :) Bo ja się przyzwyczaiłam do pieluch. Milan przynosi sam chusteczki, pampersa, kładzie się i raz dwa przebrany. Albo idzie do łazienki na przewijak i jeszcze sprawniej nam to idzie. Po zmianie, wstaje, dziękuję jak to ma w swym zwyczaju gestem głowy, przytula się i daje buziaka :) Ma wyuczony taki schemat, więc jak tu nie lubić zmieniania pieluch. Wiele czynności robimy według jakiś naszych schematów i prawie zawsze tak samo. Uważam, że to bardzo dobre dla obydwu stron. Tak samo jak plan dnia, stałe godziny snu itd itp. Ponad to Mały ma 14 zębów. Nie wiem ile waży i mierzy, ale rośnie, szczególnie w górę teraz. Jego rozwój jest teraz tak szybki, że codziennie zauważamy coś nowego. Nie będę się rozpisywać co On już potrafi. Bo wpadłabym jeszcze w większy zachwyt i podziw, a jednak muszę pamiętać że jestem rodzicem a nawet momentami muszę sobie to przypominać. Jego spojrzenia, uśmiechy, minki są w stanie rozkruszyć najtwardsze serca. W dodatku On doskonale wie kiedy ich używać :) Dodam tylko, że na topie jest u nas farma :) oraz kredki. Mam Isze rysunki z przedszkola, wrzucę do następnego postu. Wracając do ... a raczej na farmę, to w szczególności Milan upodobał sobie ptactwo, z rozpoznawalnością prawie 100% w książeczkach, w bajkach, w zabawkach, na żywo też : ku - kogut, ko ko - kura, kwa kwa - kaczka, oraz gie gie - gąska, aha i ho ho - sowa, też ponoć żyje na roli wg Milana :):):) a teraz po mojemu - pa pa