Nie czułam przedświątecznej aury, nie czekałam na te święta z utęsknieniem i niecierpliwością, były mi obojętne. A po fakcie stwierdzam że były super :):):) Wigilia - wigilie, były bardzo rodzinne, miłe. Iszy i IIgi dzień świąt również spędziliśmy w gronie najbliższych. Milan dodał magii tym świętom, jednak święta są dla dzieci, prawda :) Myślałam że będą to dla Niego normalne dni. Lecz On postanowił mnie rozczarować - cieszył się z prezentów, rozpakowywał je, był podekscytowany i tak pełen wrażeń co odbiło się na Jego dobowym rytmie. Ale co tam :) My dorośli odpuszczamy sobie zajadając pyszne dania, ciasta, On świętował nie śpiąc. Każdy świętuje na swój sposób.
Milan nas też obdarował :) Wiadomo najpiękniejszy prezent to sam On !!! Mianowicie w Wigilię wyszły mu górne jedynki :D i nie wiemy kiedy dolna lewa dwójka :) ciocia Marta ją znalazła :) Ma już 7 zębulków :) Robi przesłodkie miny, na komendę : Milanku pokaż minkę ,od razu na Jego twarzy jawi się taki grymas :
Wracając do świąt ... bo jakiś chaos to panuje jakbym była jeszcze świąteczna :), to zaliczyliśmy dwie kolacje wigilijne. U Teściów było gwarno, głośno, a nawet tłoczno, bo było nas 11cioro dorosłych i 5cioro dzieci. A w tej piątce jest trójka tegoroczna :) Olek urodzony w marcu, Milan z kwietnia oraz Ksawery z września.
Teraz tak wyglądają, a wyobraźcie sobie że za rok może dwa lata nie będzie między Nimi najprawdopodobniej żadnej różnicy !!! Ci starsi podzielili się nawet opłatkiem, Ksawery rytuał przespał.
U mnie w domu sytuacja wyglądała inaczej. Był tylko jeden Brzdąc, wszystko kręciło się wokół Milana. Co On doskonale wyczuwa i umie z tego zrobić użytek na własną korzyść :) Zasiadł co prawda z Nami do wigilijnej kolacji, ale posiadówki przy stole nie leża w Jego gestii.
Tak nam miło i rodzinnie minęła Isza Gwiazdka i Święta. Czas wrócić do normalności, zacząć żyć dniem codziennym, normalnym rytmem. Święta to też czas, dający moc, nadzieje na lepsze dni. Ludzie spotykają się ze sobą, często aby naładować akumulatory, zdobyć siłę , umocnić wiarę niekoniecznie tylko w Boga przy okazji świąt, ale też w miłość, drugiego człowieka, dobro itd itp. Moje oczy zawsze są zielone, zawsze pełne wiary i nadzieji. Pamiętam wiersz księdza Jana Twardowskiego "Kiedy mówisz", recytowałam go w szkole podstawowej, chyba w 8mej klasie. Często sobie go powtarzałam , powtarzam nadal w myślach, to moja maksyma życiowa:
Ks.Jan Twardowski
Kiedy mówisz
Nie płacz
w liście nie pisz
że los ciebie dotknął
nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka
to otwiera okno
odetchnij
popatrz
spadają z obłoków
małe-wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij że jesteś
gdy mówisz że kochasz.
Nie bez powodu to piszę i wspominam ten utwór. Powód jest i to konkretny !!! Zaręczyny mojej siostry :):):) W tą Wigilię dostała najpiękniejszy prezent jaki mogła sobie wymarzyć - pierścionek. I choć nie ma on dla mnie materialnie żadnej wartości, sama od święta noszę obrączkę i pierścionek, to ma dla mnie olbrzymią wartość emocjonalną, uczuciową, tym bardziej że parę lat temu Wigilia mojej siostry wyglądała zupełnie inaczej. Jednak nic nie dzieje się w naszym życiu bez powodu i na prawdę "kiedy Bóg drzwi zamyka to otwiera okno" :) Powodzenia :)