środa, 4 czerwca 2014

4.06

Pierwsze samodzielne kroki Marcelinia :D:D:D Rok i dwa tygodnie ... prawie w tym samym czasie co i Milanek. A zawsze mówię że są zupełnie inni, jak dwa przeciwległe bieguny, a tymczasem .... cóż za ironia i zrządzenie losu :D Nadzieję we mnie tchnęły te pierwsze dość długie samodzielne dystanse ... wchodzimy w kolejny etap. Kolejny krok w przenośni a w rzeczywistości masa malutkich kroczków w stronę "słońca". Super...a z radości myślałam że aż będę skakać i śmiałam się w głos. Milanek też się bardzo ucieszył, podszedł do brata, stanął przed Nim, tak żeby Cysiek mógł do Niego podejść i wołał:
- Chodź Marceliniu chodź do Milanka, Kochany nas bobasku, umies juz chodzic, no chodź, chodź !!!
GRATKI Marcelku !!!

poniedziałek, 2 czerwca 2014

2. 06

Wręcz na żywo, parę minut temu:
Marcel śpi, ja leżę na kanapie i oglądam serial, Milan jeszcze nie śpi, podchodzi do mnie i szepcze mi do ucha:
- Mamuniu, mamuniu kocham Cię 
 :D:D:D:D Cudowne !!!!!!

Potem poszedł do Wojtka na męskie rozmowy. Domyślać się tylko mogę o czym rozmawiali po monologu Milana jaki mi wygłosił:
- Mamuniu Ty nie bij tatunia, podrapałaś Go po ręce, ja widziałem. Nie bij tatunia, On mi wszystko kupuje i lizaki i abi bersy i On Ciebie kocha, nie możesz Go bić.
Dodam od siebie, że męża nie bije, czasem tylko krzyknę dosadnie :)

Miało to miejsce ze dwa dni temu, Milan podprowadził z kuchni paczkę gum do żucia. Wieczorem Wojtek znalazł papierki w pokoju. ...  ale śladów gum już nie ... zapewne Milan połknął wszystkie. Woła Go, pokazuje pozostałości i grubszym tonem pyta:
- Skąd masz te gumy i czemu wszystkie połknąłeś ???
Na co Milano przewraca oczami we wszystkie strony, miny stroi nieziemskie i mówi:
- Nie ksyc dzieciak sie boi.
Nas rozbroił, odwrócił się na pięcie i poszedł do dzieciaka czyli Marcelinia.

Milan chodzi już sam do toalety...muszę jednak Go nadzorować i kontroluje Jego poczynania. Ostatnio widzę że biega nerwowo po pokoju, wysyłam Go do łazienki.  Poszedł. Wraca, spodnie delikatnie mokre, pytam:
- co się stało ?
- nie martw sie, wyschną. - jakby nic się nie stało, odrzekł nonszalancko.

A dziś byliśmy w  ZOO, muszę napomknąć żeby zmobilizować się że powiedziałam A to muszę i powiedzieć B i tak do samego Zet ... czyli również o urodzinkach chłopków, o wizycie w cyrku, o Dniu Dziecka, o relacjach z dziećmi, itd  itp, uzbierało się tego dużo i mam zamiar to nadrobić, sięgnąć w pamięć i opisać mniej lub bardziej szczegółowo...zapewne na ile mi czas pozwoli.

wtorek, 27 maja 2014

27.05

Już miałam sobie odpuścić...ległam na kanapie, chłopaki śpią. Do głowy przyszła myśl ...  Milena popatrz sobie na ulubiony serial, wyłącz już myślenie i musienie ... relax. Walczyłam i walczyłam ze sobą aż wygrała wczorajsza motywacja. Na wstępie laurka od Milanka, wspomniana wczoraj, napędzająca moje obecne działanie i uskrzydlająca mnie na samą myśl o niej:





Milan & Marcel


















 Oto najnowsze zdjęcia chłopaków, dla porównania...zdjęcia zrobione równo rok temu...gdy wyszliśmy z Marceliniem ze szpitala. Innymi słowy rok temu pierwsze ich spotkanie i  aktualnie pierwszy wspólny roczek za Nimi:




poniedziałek, 26 maja 2014

26.05

Czas przerwać milczenie. Cóż się stało ? Bo się stało ... Starszy Syn wycisnął ze mnie potok łez. A to za sprawą cudnej, najpiękniejszej laurki z okazji Dnia Matki oraz jeszcze piękniejszych słów, które postanowiłam tu uwiecznić....choć wiem, że nigdy ich nie zapomnę. Pojechałam po Niego do przedszkola, w tym pośpiechu zapomniałam o moim święcie. W drzwiach przywitał mnie Milan...rzucił mi się na szyje, przytulił mocno mocno i powiedział: 
- Moja mamunia, pyjechałaś, mamuniu, kocham Cie, bede pomagać Ci mamuniu.
I wręczył piękną laurkę :D

Wyjątkowa to była chwilą, ale ile takich już zapomniałam, i ilu  już  nie odtworzę, nie odgrzebie w pamięci. Dlatego mając szczęście że mam to moje miejsce na takie perełki, postanowiłam nie tracić już tych wszystkich momentów, rozmów, zachowań itd itp...jednym słowem muszę pisać i będę,

Cóż u nas ?
Milan skończył 3 lata Marcel ma już roczek. Są przesłodcy i bardzo bardzo różni. Absorbują mnie całymi dniami dlatego ta cisza blogowa. Na wszystko brak mi czasu.Ja jestem na szarym końcu...mamo to, mamo tamto, przedszkole, zakupy, obiady...na 2 garnki (Marcel przeważnie oddzielnie), sprzątanie , kąpanie, karmienie, przebieranie....mama na cały etat...a może i więcej. 
Chłopaki rosną ... Marcel raczkuje, chodzi przy meblach i zdarza mu się stać samodzielnie. Ma 6 zębów, dyskutuje i rozmawia po swojemu. Jego ulubione słowo to nie ... chyba dlatego że najczęściej je słyszy ... dopiszcie sobie sami jaką ma naturę nasz Marcelinio :D więcej o Nim napiszę w następnej notatce. Milan, o którym też wzmiankowo na razie jest super starszym bratem. Teraz Każdemu napotkanemu opowiada o Marceliniu:
- My mamy Marcelka, wiesz, On juz skonczył roczek, już raczkuje. My Jego wszyscy kochamy i Jego bronimy. :D:D:D
no...ale cóż tak przystało na Kogoś Kto mawia o sobie:
- Ja to jestem grzeczny, Ja to fajnie się zachowuje, Ja ładnie jem, Jak Ktoś kichnie to się mówi na zdrowie, Jak smacznego i proszę to dziękuję a Marcel jest niegrzeczny, bije mamę i nie chce jeść.
Autopromocja jak ta lala, nie potrzeba menagera ani dalej idąc w przyszłość specjalisty od public relation :D:D:D A mi przydałby się bardzo mąż na miejscu i wtedy byłoby inaczej....nie twierdzę że jest nienormalnie ale normalnie też nie jest...jest ciężko.
Zdjęcia wspomianej laurki oraz Chłopaków już jutro. Obiecuje .... przede wszystkim sobie.