poniedziałek, 17 października 2011

17.10

Milan dziś wstał po 6 !!! Ale wczoraj padł przed 20, więc spoko nie gniewam się :) Cięzki miał wczoraj dzień, jakiś był niespokojny, marudny, pobudzony chyba weekendowy :) Nawet drzemka na dworze nie pomogła. Budził się ciągle i musiałam wstawić Go do domu, a jak to w domu - wiadomo takie to nie spanie dla naszego Vikinga małego :) Dziś śpi już za oknem. Sama bym pospała przy takiej aurze. Pada deszcz, pochmurno, krople rytmicznie uderzają o folię przeciwdeszczową, brzusiulek najedzony, cieplutko, cichutko... poezja :) Lubię gdy pada deszcz. Z jednej strony jestem uziemiona, bo spacer z parasolką w ręce i wózkiem w drugiej mnie nie kręci, ale z drugiej strony okolica się wycisza. Dzieci nie bawią się na podwórku, kosiarki nie chodzą, Milanowi nic i nikt nie zakłóca snu. A wyspane dziecko to szczęśliwe dziecko. A szczęśliwe dziecko to szczęśliwa mama :) Idealna symbioza.
Milan robi postępy werbalne. Babababababa i rzadziej mamamamamama :D ale za to tatatatattatata nigdy :D Kobiety górą !!! Wojtek mu wmawia wieczorami tatatatatata jakby to miało mu pomóc, nie bacząc na to że ma i ba mówi się łatwiej niż ta. A niech tam, niech się łudzi nadzieją :):):) Milan robi się Jego małą kopią - fizycznie, zewnętrznie, ale upodobania podziela moje : mamowe , mamine :) Mianowicie, dziś przez poranna pobudkę musieliśmy się jakoś przemęczyć do 12. O tej porze Milan je, ubiera się i idzie na dwór - polatać trochę skoro już tak Go usamodzielniam pisząc je, ubiera się :):):) Więc więc więc ... Aha już odnalazłam się. Szukałam sposobów jak nie doprowadzić do marudzenia, znudzenia a w efekcie uśnięcia synka. Włączyłam lapka, odpaliłam You tube i zaserwowałam Majkę Jeżowską na początek :) Okazało się to bardzo dobrym początkiem. Potem zabrzmiały hity Fasolek, Kulfona i Moniki, Pana Tic Taka i inne szlagiery. Synek siedział jak zaczarowany, buzia otwarta, powieki nawet nie drgnęły, czas od czasu rzekł: Oooo albo westchnął. Reagował tylko żywo w przerwach między piosenkami. W przeciwieństwie do mnie, bo "we mnie zostało coś z tamtych lat. Mój mały, intymny, muzyczny świat" więc koncertowałam głośno z Majką i innymi i świetnie się przy tym bawiłam :) I nie było to dla mnie wspomnienie lat dziecinnych. Moja MP3 nafaszerowana jest tymi hitami. Czasami wkładam słuchawki i się cieszę ta muzyką, bo te pozytywne, radosne, optymistyczne i rytmiczne pioseneczki po prostu mnie uszczęśliwiają. No właśnie wkładam słuchawki. niestety. Na legalu słucham tylko jak męża nie ma. On nie znosi tych rytmów. A teraz jest załatwiony :D:D:D:D Będzie słuchał bo Milanowi wiadomo nie odmówi, a ponad to gdy wraca często zmęczony z pracy to myślę że wszystko zrobi dla chwili spokoju,bo Nasz Synek jest coraz bardziej absorbujący i wymagający. Tak, my Milany i Mileny musimy trzymać się razem !!!!!
I jeszcze małe ale jakże ważne wtrącenie. Parę dni temu usłyszałam bardzo pozytywne wręcz zachwycające opinie na temat mojego Dziecka. Wiadomo było to bardzo miłe. Oczy mi się zaszkliły, w gardle coś stanęło, byłam dumna. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłam. Cóż za wspaniałe uczucie !!! Być dumnym ze swojego Dziecka, wspaniałe. Odebrałam świadectwo maturalne, dyplom licencjata, dostałam pracę, Ktoś kiedyś mnie pochwalił, docenił za coś, pomogłam zdać Pannie X do następnej klasy a Panu Y stanąć na podium w jakimś konkursie, zdałam egzamin na prawo jazdy itd itp ... i nigdy tego nie poczułam, nigdy nie byłam z siebie dumna. Dlatego solidaryzuję się z napisem pod obrazkiem :

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz