czwartek, 26 kwietnia 2012

26.04

Na wstępie wielkie dzięki Wam dziewczyny !!! Wam, które skomentowały i wyraziły swoje opinie o przedszkolu. Jak przeczytałam, poczułam się dobrze, zgadzam się z Wami. Ale nie jestem centrum decyzyjnym. Czas w końcu usiąść i przedyskutować sprawę na serio. Ja mam już swoje stanowisko w tej sprawie. Jeden kłopot mniej, chociaż w tej sprawie wiem o co mi chodzi :):):) Rozpatrzyłam wszystko abarot od nowa. Doszłam do wniosku, że i tak chodzimy do przedszkola 3 razy w tygodniu i że posyłając Milana do przedszkola bardzo się unieszczęśliwie. On mi daje radość, moc radości co dnia, nadaje rytm, mobilizuje. Jak poszedłby do przedszkola ... może fajnie byłoby, na pewno fajnie byłoby odpocząć sobie parę dni. Ale co potem ??? Pustka. Egoistyczne ? Nie, chyba nie tak bardzo, usprawiedliwia mnie to otwarte przedszkole :) Oh Good dzieki Ci za tą instytucję !!! I zarazem bardzo nie dzięki za dzisiejszą niespodziankę !!! Bo, otóż dziś wybraliśmy się w końcu po przyjeździe do przedszkola. Padał malutki deszczyk, wydawało się że nie szkodliwy. Nie wzięłam parasola. W połowie drogi chmura się dosłownie oberwała. Marzyłam aby być już w przedszkolu i zdjąć kurtkę. Rozczarowanie nastąpiło szybko - pocałowaliśmy klamkę, wycieczka. Tak, to jest jak się wagaruje. W Norwegii mówią , że nie ma nigdy złej pogody gdy masz przy sobie dobre ubrania. Jeżdźa na rowerach w deszcz, spacerują, biegają ,dzieci jedzą nawet posiłki na zewnątrz podczas deszczu ... wszystko musi się dziać według planu, a pogoda nie ma na to wpływu. Tak, więc my też według planu, ale nie mojego udaliśmy się do domu nieomalże z deszczem - gdy weszliśmy wyszło słoneczko i przestało padać.
Wczoraj byliśmy na szczepieniu. Wspomnę Wam o tym, bo kalendarz szczepień jest tu inny niż w Polsce. Pierwsze szczepienia dzieci dostają w 3 miesiącu życia: to co w Polsce DTP-polio+Hib oraz refundowaną PKV(przeciwko pneumokokom). Drugą dawkę podaje się w 6 miesiącu życia , a ostatnią w 12. Dodatkowo można kupić i podać np. rotarix. Ja podałam Milanowi, i odpukać, ale za chwilkę skończy rok a nie miał biegunek, wymiotów itd itp. Raz mu się zdarzyło zwymiotować w nocy, i tyle jednorazowy incydent. Polecam. Nie zaszkodzi a może pomóc, wiadomo co jest tu problemem cena. Ale z drugiej strony to na całe życie. Każdego indywidualna sprawa. Według mnie warto brać dobre rady do siebie. Bo o na przykład, nasza siostra w przychodni zawsze nam daje jak się okazuje dobre rady. Tych z przeszłości nie będę przytaczać. Nowa aktualna dotyczyła żywienia. Rozmawiałyśmy o jedzeniu Milana. Ja czasem gotuję mu oddzielnie, gdy nasze jedzenie jest za ostre, za wyraziste. Ona poleciła mi aby dawać mu to samo, ewentualnie nie zje bo nie będzie mu smakować. Ona w ogóle ma pogląd że dziecko same sobie krzywdy nie zrobi. Tłumacząc na tą sytuacje - nie bedzie chciał jeść jeśli raz albo dwa po tym będzie bolał Go brzuszek. Doceniajmy nasze Dzieci. Idac tym tokiem dałam wczoraj Milanowi dosyć charakterny sos z kartofelkami i zjadł ślicznie. Noc ok, brzuszek Go nie bolał. Będziemy praktykować. Wiem, ze Ameryki Owa siostra nie odkryla, ale dla mnie nadal jeszcze troche laika to cenna rada.

1 komentarz:

  1. witam, moim zdaniem nie powinnaś słuchać do końca rad tej norweskiej siostry, ponieważ teraz dziecko może nic nie odczuć, ale w przyszłości owszem, czego Ci nie życzę :) radzę praktykować powoli i tylko z naturalnymi składnikami, bez żadnych Veget, kostek rosołowych, które zawierają bardzo szkodliwy glutaminian sodu :)

    piszę to dlatego, bo znam wiele norweskich dzieci tak karmionych, moja koleżanka z Brazylii ma męża Norwega, który na 1 urodzinach swego syna, zjedzoną mufinkę dal mu popić napojem gazowanym, mi mało co oczy z orbit nie wyszły, ale cóż. Oni mają tu inne przyzwyczajenia żywieniowe.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń