czwartek, 21 czerwca 2012

18.06


Mama wczoraj poleciała. Smutno mi, wiadomo. Wracamy do normalności czytaj samodzielności i samoorganizacji. Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego. Gdy tylko zabrzmiał mój Budzik kochany i otworzyłam oczy, mama pytała od razu czy może już iść Go wziąć z łóżeczka i ubrać ??? Ewentualnie czy dać mu wodę i włączyć bajkę. A ja się wylegiwałam. Wstawałam na śniadanie. Potem spacer, drzemka Milana … to pozostało w normie. W porze obiadowej mogłam iść z Milanem na taras, pobawić się z Nim, a mama urzędowała w kuchni i przygotowywała obiad. Albo na odwrót, ja mogłam na spokojnie gotować, a Ona zajmowała się Juniorem. Zupełnie za to nie obchodziło mnie zmywanie naczyń. Mama jakby stęskniła się za standardowym sposobem zmywania naczyń. W domu ma zmywarkę … wspaniałe urządzenie. Domownicy czerpią korzyści a nawet i ja tyle kilometrów dalej załapałam się na plusy płynące z posiadania tego urządzenia :) Mama miała super urlop … zmywała, gotowała, sprzątała :) Ironizuję teraz, dla Niej najważniejsze i najwspanialsze było obcowanie z Milanem. I pod tym względem mogę spokojnie powiedzieć, że miała udany urlop. Mam wewnętrzne poczucie, że zrobiłam wszystko i tak Jej zorganizowałam czas, aby wyjechała szczęśliwa i bogatsza o  piękne wspomnienia. A my ??? Dziś wracamy do normy jak wspomniałam wyżej. Zebraliśmy się rano zrobić zdjęcia do paszportu dla Milana. Dołączam na dole, jest cudne :) Potem poszliśmy standardowo na plac zabaw, przekonywać Milana na nowo że dzieci są super. I nastąpił przełom !!! Taaaadaaaaammmmmm :) Pięknie się bawił, towarzystwo bardzo mu odpowiadało. Możliwe, że to właśnie dziś zadziałało … odpowiednie towarzystwo. Bo na placu zabaw były dziś bardzo grzeczne, spokojne dzieci. Szczególnie upodobał sobie bardzo grzeczną, miłą, prawie w tym samym wieku Dziewczynkę. Myślę, że Ona też przyszła w tym samym celu co Milan na plac zabaw. Wymieniali się zabawkami, chodzili za sobą, kukali, zaglądali do siebie. Milan był bardzo rozmowny, tłumaczył, rozprawiał po swojemu. I tak się rozkręcił, że potem już zaczynał krzyczeć, piszczeć i rzucać piaskiem na Towarzyszkę :( Mi też się oberwało. Jak się nie chce bawić z dziećmi, to nie ma mocy. A jak się już przekonał, to na całego i aż do przesady się spoufalił. Sprostować tylko muszę, że ten dzisiejszy piasek to było błoto. Cała noc lało. Byliśmy brudni strasznie, szczególnie Milan. Jego przebieranie w domu było przesądzone … nie myślałam wtedy że mnie też to czeka. Podczas zabawy zaczął kropić niewinny deszczyk. Siedziałam twardo na ławce. Milan bawił się pod dachem, deszcz mu był nie straszny. Nie chciałam przerywać zabawy, skoro już stała się ona faktem. Deszcz kropił, kropił … w końcu mama zabrała Dziewczynkę do domu. Więc zebraliśmy się i my. Do domu z placu zabaw mamy jakieś 10 minut maksymalnie. W połowie drogi oberwała się chmura … dosłownie. Milan ocalał :) Zawsze mam przeciwdeszczową folię ze sobą, znając anomalie i zmienność pogody w Norwegii. Ja, natomiast doszłam do domu cała mokra. Jakby ktoś wylał wiadro wody na mnie … cóż za zbieg okoliczności, jakby w ramach terapii szokowej nawiązującej do wyjazdu mamy. Żeby Wam było to łatwiej sobie wyobrazić dodam, że kurtkę i bluzkę wirowałam w pralce a z butów wylewałam wodę … oto efekt ulewy przez 5 minut !!! Szłam jak zmokła kura i się śmiałam w głos :) Ogólnie to fajnie było :) Wszystko dobre ale z umiarem. Gdy spotka mnie to w ciągu najbliższych dni ponownie, to wtedy będę już zła na tą pogodę. Bo heloołłł jest czerwiec, a ja chodzę w kurtce wiosennej !!! Nie lubię. Kiepską mamy pogodę jak na lato. Z lata mamy tylko piasek z nadmorskiej plaży na podłodze, który Milan przynosi do domu w za du – żych ilościach. W za dużych, bo w postaci błotka, na ubraniach, na butach, w rączkach. Ono potem wysycha i mamy piasek wszędzie :( Za takie „składniki” lata … nie, dziękuję.
Wracając do moich rozterek z kontynuacją nauki norweskiego, to doszłam do wniosku, że jeśli mam cień wątpliwości czy mi się chcę czy to dobre dla nas, szczególnie dla Milana, czy jest sens wydawać pieniądze skoro ja nie mam już takiego zapału, i coraz częściej źle się czuję z przemęczenia itd. Itp. postanowiłam zrobić sobie przerwę. Uczę się, w domu, gdy Milan śpi. Bez stresu że muszę to zrobić dziś, bo jutro na zajęcia muszę to mieć przygotowane i opanowane. Bez nerwowego patrzenia na zegarek ile Milan już śpi i ile mi zostało czasu. Uczę się kiedy mogę i jak długo mogę, nie ile muszę. Byłam też u lekarza, zrobić badania w związku z tym złym samopoczuciem i zmęczeniem. Czekam na wyniki teraz i ewentualną konsultację. Zrobiłam co powinnam. Jest mi dobrze :)
 
Czerwiec 2011, Isze zdjęcie paszportowe Milana - Czerwiec 2012, IIgie zdjęcie Paszportowe Milana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz