Milczałam z premedytacją. Siadałam, zaczynałam pisać ale kasowałam. Brak mi było całej mnie w tych notatkach. Każde słowo, każda myśl zdawała się być namiastką, zaczątkiem aby Wam powiedzieć, abym w tym mym świecie poczuła się znów w porzo :) A dziś, właśnie wróciłam od lekarza i wszem i wobec ogłaszam że teraz serca mam dwa :):):) Jestem w ciąży :) 8 tydzień. Dwie kreseczki na teście zobaczyliśmy miesiąc temu 16.09. Ale nie chciałam rozgłaszać radosnej nowiny za wcześnie, żeby po prostu zabobonnie nie zapeszyć. Udało się to mi tu, natomiast w realu wieść sie rozniosła błyskawicznie. Byłam zaskoczona i nie wiedziałam nawet co mam odpowiedzieć na gratulacje i słowa troski. Tym bardziej że dzień wcześniej lekarz nie potwierdził ciąży. Mam do takich sytuacji stosunek obojętny, aczkolwiek trochę tym razem mnie to ruszyło. Bo skoro moja przyjaciółka dowiaduje się o mojej ciąży z dwóch różnych źródeł a nie ode mnie jako pierwszej to Ktoś odbiera mi prawo do prywatności oraz głoszenia radosnej nowiny. Ja wiem to normalne, że się o tym mówi itd itp, przecież to nie tajemnica. Ale są osoby, które chciałabym i wypada osobiście poinformować. Tak jak Was teraz tu :) Ciesze się, że będziemy mieli Drugie dziecko. Już czas. Milan skończy akurat dwa lata, gdy na świat będzie miało przyjść Maleństwo, pierwszy termin mam na 26 maja 2013. Zapewne się tak nie uda, ale jakiż piękny miałabym prezent na Dzień Matki. Piszę i mówię już Maleństwo, ale początkowo opisywałam je - Mały, chyba z przyzwyczajenia. Milanowi też tłumaczyłam, że będzie miał brata, z Wojtkiem gdybaliśmy: a wyobrażasz sobie jak będzie Ich dwóch :) Teraz już zmieniamy ton, bo doszło do mnie to że jestem w ciąży i zaczynam patrzeć realistycznie. Milan jest tak absorbujący, że czasem kładąc się spać przypominałam sobie że jestem w ciąży. Czasem...a właściwie tylko czasem miałam takie spokojne, refleksyjne chwile zadumy. Często natomiast przypominał mi Dzidziuś o swoim istnieniu mdłościami i złym samopoczuciem. Teraz już wiem do czego się nie zbliżać, co wywołać może mdłości, a co mi pomaga. Na złe samopoczucie znalazłam antidotum - spacery. Tak jak w ciąży z Milanem, tylko wtedy nie miałam mdłości. Ale nie jest źle, daje rade. Mam nastawienie takie, że nie mam wyjścia, bo Milan nie da mi wolnego. Muszę funkcjonować normalnie i tak się staram. Robię wszystko w kierunku aby tylko Milan nie marudził, nie nudził się itd itp. Zapobiegam nudzie i stagnacji, chodzimy rano do przedszkola, w dni wolne na plac zabaw i tak do drzemki mija mu.. nam miło czas. Potem już z górki, obiad, wraca Wojtek z pracy, zabawa, kąpiel, i spokojny sen dla wszystkich. Mi tylko zbijają sen z powiek moje wyniki. Teraz chodzę co ok dwa tygodnie na badanie krwi. To na szczęście profilaktyka, ale dziś się tak zestresowałam, że dwie probówki pobrała mi pielęgniarka i krwi się więcej we mnie doszukać nie mogła... przestała lecieć. Musiałam poczekać, i znów strzykawa w ruch. To, że mam słabe wyniki to nie nowość ale pierwszy raz odczuwam to. Zsynchronizowałam się. Jestem osłabiona, bezsilna, naprawdę walczę ze sobą aby ruszyć się rano z domu, w dodatku ta jesienna aura. Póki co motywuje się skutecznie. Dziś za naradą doktor kupiłam tran oraz nowy zestaw witamin. Zobaczymy, może mi dodadzą power'a :) Mocy przybywaj !!!
SERDECZNIE GRATULUJE:)))) i ciesze sie razem z Wami :** bedzie dobrze, trzymaj sie. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGratuluję Wam Beniu!Zdrówka i siły Ci życzę :)Buziaki!
OdpowiedzUsuńKarolina :)
Jajku, i ja nic nie wiem????????
OdpowiedzUsuńoch.... kochana z całego serca gratuluje i zycze spokojnej ciazy :**
Przepraszam, ze tak późno ale ostatnie kilkanascie dni miałam tragicznych w skutkach...
ale ta wiadomoscia tak bardzo sie ucieszyłam :)))))
Super super :))