środa, 2 maja 2012

2.05

Czy ja już pisałam, że moje życie jest bardzo skomplikowane i że często staję przed ciężkimi wyborami i decyzjami ??? tzn. dla mnie ciężkimi. No, bo jak inaczej to zdefiniować ??? Sami posłuchajcie. Gdy tylko przybyliśmy do Norwegii, teraz w kwietniu, rozpoczęłam poszukiwania nauczyciela języka norweskiego. Na forach cisza, maile bez odpowiedzi. Dałam nawet ogłoszenie że pragnę, że chcę i też cisza. Do wczoraj. Dziś siedzę z kartką i tabelką, rozmyślam, porównuję. Mam trzy bardzo sensowne oferty. Ceny zbliżone, miejscowo od siebie blisko położone, trzy fajne Kobiety w każdej ofercie. Teraz muszę dokonać wyboru. Mhhh chyba zrobię casting :) Serio, ale nie wiem jakie kryterium wybrać. Chyba zasadne było by zapytać Każdą z miłych Pań o Ich historię z norweskim: kursy, studia,  certyfikaty, testy. Wypada, nie wypada,  nie mam wyboru aby dokonać właściwego wyboru, bo w dwóch przypadkach płatne z góry za miesiąc.
Z innej beczki - Milankowej. Jako, że biorę sobie do serca .... no może nie, ale na pewno do świadomości wszelkie rady. Tak też skłonił mnie do myślenia i analizy słuszny komentarz mamy Damianka do postu z dnia 26.04. I rzeczywiście jest to wszystko mhhh powiedzmy -  zagadkowe. Owszem ten glutaminian sodu, niezdrowa żywność święta prawda, ble. Z drugiej strony nie do uniknięcia, albo bardzo ciężkie do uniknięcia. Ale chciałam o czymś innym. Mianowicie, w Polsce byliśmy z Juniorem u dermatologa. Okazało się, że najprawdopodobniej M. to atopik. Spodziewałam się. Od urodzenia Jego skóra wymagała dużo nawilżenia i pielęgnacji w specjalistycznej linii kosmetyków. Dermatolog dała nam też wytyczne co do żywienia: 
- mało soli, pieprzu,
- zdrowa żywność, najlepiej świeża, nie przetwarzana, a więc jak najmniej gotowych obiadków, deserków ze słoiczków, a jeśli już to eko,
-  absolutnie nie dla barwników - co w Jej języku znaczyło, nie dla jogurtów, kaszek smakowych oraz czekolady.
Tak do około dwóch lat. Potem próbować wprowadzać pod baczną obserwacją skóry. Ponoć, atopię takim sposobem da się wyleczyć.
A siostra z helsestasjon poleciła nam zupełną odwrotność. Stwierdzając, że i tak są te składniki nieuniknione. Jeśli nie dziś to za tydzień,za miesiąc i tak dziecko zacznie to jeść. Więc, idąc Jej tokiem myślenia warto już wprowadzać po trochu, albo nie wycofywać z diety skoro już dziecko to je.
Dwa różne spojrzenia. Ja muszę znów wybierać :) Widzicie jakie to moje życie trudne ??? wieczne wybory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz