Na wstępie STO LAT dla Wojtka. I na żywo i offline i gdzie się tylko da i jak się da, życzymy wszystkiego najlepszego. Egoistycznie ... bo jak Mu będzie dobrze i spełnią się Jego marzenia i będzie zdrowy i szczęśliwy to my też będziemy szczęśliwi :) W końcu jesteśmy team'em. Chociaż ostatnio Młody się troche wyłamuję z sojuszu. Ja dla Niego jak najlepiej a On mi na przekór !!! Ciężki tydzień za Nami. Na szczęście dziś udało mu się złapać typowy nasz rytm. Wypadł z obiegu przez późne chodzenie spać. Skoro jest przyczyna, musi być też skutek...skutki...co się na mnie odbiło i na Wojtku też, ale w mniejszym stopniu. Jeden ze skutków to późne wstawanie rano. Minimum do 9 a maksymalnie do 10 spał sobie Milanek. Logicznie rzecz biorąc drzemka przesuwała się na godzinę 14. Wstawał koło 17 i do 22 był pełen energii. I tak zataczaliśmy błędne koło. Jednego dnia poświęciłam się z własnej woli i nie dałam mu wcale usnąć w ciągu dnia. W efekcie, po kąpieli koło 19:30 spał już jak Aniołek...ale znów za długo bo do 8 rano. W dzień nie chciał usnąć na drzemkę o stałej porze- pomiędzy 12 a 13. Wczoraj przyjęłam inną taktykę. Z samego rana poszliśmy na spacer bez wózka, żeby Go zmęczyć. Wróciliśmy po godzinie, gdy już żadnym sposobem nie mogłam Go zachęcić do pieszych wędrówek. Ba ! O 13 poszliśmy na drugi spacer...tym razem z wózkiem i też na nic to się zdało. Usnął w końcu o 16, ale tylko na 40 minut. Cieszyłam się, pomimo że obudził się z płaczem, ale miałam nadzieję że dobrze uśnie wieczorem. Nie było najgorzej, aczkolwiek do najmilszych punktów dnia zaliczyć nie mogę teraz Jego usypiania. Samodzielne usypianie w łóżeczku odchodzi niestety do grona wspomnień. Na miejsce wchodzi usypianie na naszych kolanach na kanapie- wtula się, nucimy coś pod nosem chociażby aaaa, delikatnie przy tym bujając. Gdyby tylko tak to wyglądało to napisałabym ... odchodzi stety do grona wspomnień. Ale, temu towarzyszą wędrówki, wymuszanie, znoszenie zabawek. Uczę się cierpliwości. Dopiero, bo wcześniej nie musiałam. Dzięki Ci za to Milanku :) Koleżanka, której Córka miała kolkę tak mi kiedyś powiedziała, że jest zaskoczona jak Dziecko uczy cierpliwości i miłosierdzia. Ja teraz tego doświadczam.
Relacjonując na żywo. Dziś Milan wstał przed 8. Przyjęłam ostrzejszą taktykę i na spacerze byliśmy dwie godziny. Na nogach szedł przez większość czasu. Nabiegał się za ptaszkami w parku, pobawił na placu zabaw, nachodził. I usnął po 12 !!! Sam, w łóżeczku z wszystkimi pluszakami jakie ma. I to chyba będzie teraz metoda na Niego: przytulanki i duża aktywność. Mając w perspektywie jesień, już jestem gotowa jechać po płaszcze przeciwdeszczowe i kalosze... obyśmy byli szczęśliwi. Wcześniej zbierał swoje tuluśki- pieluchy, brał smoka i wdrapywał na swoje krzesełko. Oznaczało to, że chce spać. Kładłam Go, dawałam mleko, chwila i Milan spał. Czasem ta chwila trwała dosyć długo ale wiedziałam że uśnie, że to działa. Teraz Milan reformuje swoje rytuały. Obym szybko znalazła sedno tych reform i umiała Je wprowadzić w życie, aby znów nasze dni były normalne :) Tak jak dziś. Zmęczył mnie ten tydzień. Uciekł niby jak szalony ale dał się odczuć. W dodatku Wojtek znów długo pracuje. Wracał na kąpiel Milana. Na szczęście niedługo jedziemy do Polski. Potrzebuje tego. Ponad trzy miesiące bez wizyty u naszych najbliższych to dla mnie już za długo. Im dłużej tu jestem tym moja tęsknota narasta szybciej. Cieszę się bardzo że niedługo lecimy. Ja też potrzebuje odpocząć. Jestem bezrobotna ale mam ręce pełne roboty...nie będę się rozwodzić na ten temat. Wiecie same jak to jest :) Pełen etat :) Milan też potrzebuję już chyba zmiany klimatu :) Bo wczoraj wyciągnął reklamówkę i spakował w nią wszystkie swoje buciki, bluzy jakie miał w zasięgu wzroku oraz czapki. Ciągnął za sobą ten tobołek po mieszkaniu, ciągle zmierzając ku drzwiom i nawołując mnie do wyjścia. Zadziwił mnie i rozbawił ten sposób postrzegania świata przez Niego. Z resztą ciągle mnie zadziwia. A teraz u nas królują zwierzątka: Ka ka, gie gie i hooo hooo (sowa).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz