sobota, 5 listopada 2011

5.11

Tak dużo chciałabym napisać, tak wiele upamiętnić na tym blogu, każdą nową minkę zatrzymać w kadrze ... ale w obecnej sytuacji jest to niewykonalne :( Usprawiedliwiałam się troszkę w poprzednim poście, dziś rozwinięcie. Zacznę od najważniejszego w hierarchii - Milana. Ciężki miał tydzień, na szczęście miał :) Od wczoraj wraca do normy :) Dziś śpi już słodko za oknem. A w tygodniu spał owszem, ale po 1,5h prawie na siedząco w leżaczku. Skąd ta rewolucja, nie mam pojęcia, ale zaskoczona byłam bardzo i zmęczona tym rytmem. Dziś sobie trochę odbiłam- pospałam do 10:30 :D Potrzebowałam tego. Wyspać się, wygrzać, bo od czwartku z zadowalającym skutkiem walczę z przeziębieniem. Moc mleka z czosnkiem poznałam w ciąży. Mikstura ta wyparła z naszej apteczki gripex i fervex i inne im podobne. Dla mnie re - we - la - cja. Tymbardziej że mam taką ugodowa naturę, że jak ma mi coś pomóc to wszystko przełknę. To od maleńkości, a od dorosłości mam naturę antylekową - antybiotykową. Teraz czosnek w tabletkach, witaminka C, woda morska na katar, domowe sposoby, jednym słowem mało inwazyjne. A kiedyś leki i antybiotyki. A rano z mokrymi włosami na dwór !!! Absurd. Jednak człowiek mądrzeje z wiekiem. Alleluja :):):):) No właśnie a propos błędów i głupot młodości nie sposób ominąć tu Wojtka. 8 lat temu miał wypadek, przednia szyba rozbiła się na Jego twarzy. Szczegóły pominę, dodam tylko że był pasażerem. Blizny codziennie przypominają mu ta niefortunną przejażdżkę, ale pół roku temu zaczęło też Go coś kuć pod powieką i robił się krwiak podczas mycia twarzy. Jak się okazało to kawałek szyby sprzed 8miu lat dał o sobie znać. A że mój Wojtek ma naturę jakby na to nie patrzeć no ... bardzo badawczą i poznawczą :):):) To tydzień temu w sobotę wygrzebał sobie kawałek tego szkiełka z powieki !!!! Zszokowani znaleziskiem sobotnie popołudnie spędziliśmy a to w jednym  a to w drugim szpitalu i wróciliśmy do domu z tym ciałem obcym, bo kwalifikuje się ono pod nóż najprawdopodobniej chirurga, a w lajtowej wersji okulisty. Na dzien dzisiejszy intruz siedzi w powiece nadal. Mamy skierowanie do specjalisty, w poniedziałek będę działać w kierunku usunięcia go.
Wracając do Milanka. Moje , nasze Dzieciątko skończyło 6 msc :) Niby ciśnie mi się na usta kiedy ??? Ale z drugiej strony wcale to nie było takie hop siup :) Od ''nowości" Milan spał po 5 czasem po7 godzin w dzień, super przesypiał nockę, ale nie był to łatwy czas dla mnie, dla nas. Nastąpiła rewolucja, świat nam się przewartościował, zmieniły się oczekiwania wobec siebie , mowa tu o mnie i o Wojtku, i do tego moja burza hormonów ... chyba to był typowy baby blues. Planowana ciąża, miłość, szczęśliwe życie, unormowane, prawie trzy lata wspólnego mieszkania, idealny podział obowiązków, wielkie nadzieje na przyszłe życie przede wszystkim To malutkie w moim łonie, planowanie, rozmyślanie jak to będzie jaki On będzie. I nagle Jest, tylko że naszego starego życia z tymi wszystkimi jego przymiotami już nie ma !!! Dlatego ciężki był to czas. Miłość skupiła się na Milanku. Ta największa, bo między nami też była ale już nie taka. Nasza uwaga, nasze życie i myśli skupiały się na Milanie. Zapomnieliśmy trochę o sobie. Wakacje w Polsce bardzo nam pomogły zrobić duży krok na drodze ku idealnej przeszłości. Mieliśmy czas dla siebie, mogliśmy gdzieś wyjść, zatęsknić za zapachem naszego Synka. Bardzo to było nam potrzebne. Teraz stawiamy kolejne mniejsze już kroczki, ale nadal w dobrym kierunku. I będziemy dążyć do celu. Będziemy, pomimo tego że to mój blog, Wojtek nawet tu nie zagląda i nie czyta, "bo w tym właśnie jest ambaras żeby dwoje chciało naraz". Ja sama bądź On sam nie zbudujemy szczęśliwego My. Teraz Milan ma już pół, roku, szok !!! Każdy Jego uśmiech, nowa minka, nowy dźwięk zbliża nas do siebie. Jesteśmy normalnym małżeństwem, mamy też ciche chwile, ale wystarczy coś nowego Milana i nawet takie chwile znikają. Dziecko jest wspaniałym łącznikiem, to prawda. Ale w sumie to ja to piszę bo się tak zastanawiam jak to jest. Czy lepiej ułożyć sobie życie domowe, rodzinne przed pojawianiem się Dziecka, bo potem się wie w którym kierunku zmierzać ??? Że niby wtedy łatwiej jest, bo się wie czego się chce, ale z drugiej strony nie, bo rośnie rozgoryczenie że było tak super a zepsuliśmy to. Czy startować z wprowadzeniem zasad w modelu już 2 + 1 ??? Tylko czy to nie jest za późno już wtedy ??? A może nie wprowadzać żadnych zasad, nie mówić o swoich oczekiwaniach ??? Chociaż z drugiej strony są kobiety dla których jest naturalne w 100% to że sprzątają, gotują, robią zakupy, piorą, opiekują się dzieckiem i dbają o domowe ognisko bo taka nasza kobieca rola ponoć ??? Ciekawe.  Strasznie mnie to ciekawi, bo wiem już że dla matki najważniejsze jest szczęście Dziecka ale czy ta matka pamięta o swoim szczęściu na może nie wszystkich ale wielu  płaszczyznach życia ?? Skomplikowane to bardzo. Wiele pytań bez odpowiedzi. Każdy żyje po swojemu, Jedną z nas żon - matek ucieszy obiad ugotowany przez męża, drugą miłe słowo, a trzecią to że Owy  zajmuje się dzieckiem. Na pewno ile ludzi tyle charakterów, tyle potrzeb i powodów do radości. A puentą najlepszą będzie chyba to że najważniejsze oby te radości były, małe, malutkie, większe i te duże i abyśmy umieli je dostrzegać, to bardzo ważne. Tego życzę wszystkim Czytającym :) pa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz