poniedziałek, 7 listopada 2011

7.11

A u mnie jak nic to nic, cisza dwa tygodnie prawie na blogu, a jak się rozszaleje to się piszę co drugi dzień :) W sumie to nie chciałam nic napisać, bo nowości nie mamy. Wpadłam wrzucić parę zdjęć. Ale skoro już jestem .... :) Więc, ja walczę z przeziębieniem nadal, ale nie jestem już sama na polu bitwy, mam posiłki: rutinoscorbin. Nie dało się bez. Najważniejsze aby Milan nie załapał ode mnie infekcji. Wczoraj się wylegiwałam, kurowałam, wygrzewałam. Miałam warunki :) A dziś wstałam i poczułam się gorzej. Gdzie tu logika ??? Siedzimy znów w domu :( buuuuuuu








Aaaaa i zapomniana ale aktualna sprawa !!! Półroczynki :):):) zasymbolizowaliśmy zmianą "duduna". Żabę zastąpiła kaczuszka :) Zostaliśmy przy wodnej tematyce.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz