poniedziałek, 26 września 2011

To był maj... :)

Posiłki nadleciały :) Mama pokonała swe lęki i niczym jak na skrzydłach pokonała brawurowo Bałtyk, Szwecję, pomagając przy w dodatku tym innym "pierwszakom", taka odwagę w Niej wygenerowała chęć zobaczenia, przytulenia wnuczka :) Zawitała, do łóżeczka biegła wręcz, a co robiła przy nim, nie wie w takim była szoku i tak ją to Szczęście oszołomiło, piękny to był widok. Pierwszy wnusio, pierwsza wizyta w No, pierwszy lot, masa wrażeń jednym słowem. Trochę ją rozczarowało zachowanie Milanka, spodziewała się nieprzespanych nocy, płaczu, a tymczasem wyspała się za wszystkie czasy :) Bo Milan spał do 10 minimalnie a maksymalnie do 12. Ja też sie rozczarowałam. Planowałam gdzie Ją zabierzemy, co Jej musimy pokazać w Oslo a z tych planów wyszły nici, bo ja nadal nie czułam się dobrze. To jest właśnie duży minus znieczulenia - mi akurat umiejscowiło się w nodze, nie czułam stopy, powoli odzyskiwałam owo czucie z każdym dniem ale ciężko mi było ta nogą władać. Koło 20 doleciała do nas tez Marta. siostra ma. Odczucia, nastawianie i aura towarzyszyły Jej podobne jak mamie, leciała do chrześniaka swojego :) a Milanek??? Milanek jadł, spał, czasem marudził, zaskakiwał swą grzecznością i rozwojem, rósł jak na drożdżach a my wariowaliśmy na Jego punkcie. 23 maja ważył już 5200.

Fotorelacja z maja 2011:
Pierwsza drzemka na tarasie:


 Kończę Iszy tydzień:
 
Podróże małe i duże:















Dzień Matki (Matek) :
















Rodzinnie: 
















17 maj, Święto Narodowe w Norwegii: 



Milanek w roli głównej:















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz