sobota, 31 marca 2012

31.03

Hej. Sorry za lukę, nie mam czasu. Nadal jesteśmy w Pl i troszkę :) lofrujemy. po rodzinie, po znajomych a nawet i w Ciechocinku byliśmy na weekend. Dziś miałam w planach wejść i napisać Wam nasze nowinki i napiszę ale najpierw sprawa świeża, dzisiejsza - wizyta na pogotowiu :( Z Milanem. Gdyby się to Komuś przydarzyło, czego Wam nie życzę i Ktoś by mi to opowiedział , to bym uwierzyła, bo ja łykliwa jestem i ogólnie wierzę ludziom, bo po cóż mieli by kłamać ale to co się działo u nas było jak dla mnie nie - do - wia - ry !!!! A jednak. Mianowicie chodziło o piorunującą reakcję alergiczną. Na co??? Chyba jajko. Milan nigdy i pod żadną postacią nie chciał jeść jajek.Wczoraj na obiad były sadzone, opędzlował ze smakiem półtorej jaja, więc ja chcąc wykorzystać "chwilę" dziś na śniadanko przyrządziłam synkowi jajecznicę - a taką piękną delikatną na masełku ... miodzio. I przedobrzyłam z tymi jajami, najwidoczniej :( Koło 11, zauważyłam na karku u Milana pierwsze burchelki takie białe fachowo zwane pokrzywką. Zawołałam mamę - pielęgniarkę na konsultacje. Obejrzałyśmy Juniora dokładnie i stwierdziłyśmy trzeba jechać na pogotowie albo najpierw na konsultacje do miejscowego lekarza, bo na twarzy też wypatrzyłyśmy uczulenie a ponad to w minut parę na karku przybyło plamek. Poszłam zmienić spodnie, trwało to może 3 minuty, gdy wróciłam wiedziałam że jedziemy już tylko i to bardzo szybko na pogotowie - jedno oko miał już trak spuchnięte że nie mógł go otworzyć. Ubrałam Milana w kurtkę i do samochodu, bez żadnych ceregieli, z śniadaniem na bluzce. Do szpitala mamy 18 kilometrów. Tempo moje jako kierowcy oraz postępującego uczulenia u Milana było zawrotne. W połowie drogi mama zadzwoniła na pogotowie, aby Ci byli gotowi wysłać karetkę do nas, bo nie wiedziałam czy zdążymy dojechać nim zacznie puchnąć krtań. Milan miał cała twarz spuchniętą, bordową, nie widać było już prawie oczu a nos zlewał się z twarzą, Koszmar, jak to piszę to wiadomo łzy mi lecą same a ponad to tak szybko  się działo, z każdym odwróceniem się na tyle siedzenie On był coraz bardziej spuchnięty, że na prawdę aż nie do wiary. Jednak udało nam się dojechać na pogotowie samodzielnie. Tam zajęto się Nim od razu, dostał zastrzyk odczulający. Chylę czoła oraz komplementy ślę pod kierunkiem naszej izby przyjęć. Z Nami nie jest tak hop siup. Mamy polskie pesele, meldunki ale nie ubezpieczenie.Obowiązuję nas w takich nagłych przypadkach ubezpieczenie europejskie, które mamy z racji posiadania karty europejskiej. Więc gdy ja tłumaczyłam, rejestrowałam, dyktowałam i kombinowałam, bo w pośpiechu nie wzięłam z domu wszystkich dokumentów, mama już była z Milanem w gabinecie a za chwilę i ja dołączyłam, bo pani pielęgniarka machnęła ręką tymczasowo na formalności i oddelegowała mnie do dziecka. Wszystko uzupełniła po fakcie. Milan dostał zastrzyk, posiedzieliśmy jeszcze z 40 minut na poczekalni, bo pan doktor naprawdę się zajął Nim super i nie pozwolił nam odjechać aż nie stwierdzi że jest ok. Dostaliśmy syrop, zalecenia i wróciliśmy do domu. Milan wraca do normy. Ale ja chyba długo nie, tzn najprawdopodobniej będę trzęsła portkami i Go karmiła bezpiecznie aż do testów alergicznych. Bo, wiadomo to jajko to tylko mój główny podejrzany a czy po jego stronie leży wina ? nie wiem. I jak ja mam iść spać ??? Jak mam Go tak zostawić i nie obserwować??? On już od miesiąca przesypia całą noc. Chyba ustawię sobie budzik. Nie, ja zaraz popadnę w paranoję. Chociaż chyba mam już odpowiedź co robić, bo czy ja w ogóle usnę z tych nerwów...
Z Milankowych nowości to mamy za sobą masę małych samodzielnych kroczków :):):)  Na razie na małych dystansach od Osoby A do Osoby B. Najdłuższy dystans jaki zaliczył Synek to szerokość dywanu. Robi postępy, widzę w Nim dużą chęć i radość z chodzenia. Praktykujemy. Rozgadał nam się też na wiosnę i rozbawił. Znów robi masę śmiesznych minek :) Kocham Go nad życie !!!!

1 komentarz:

  1. jej, to się porobiło! najważniejsze, ze szybko zadziałałyście, brawo dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń