wtorek, 17 stycznia 2012

17.01

Zima zima zima zima pada pada śnieg ... :) A tak serio już nie pada, już napadało wystarczająco u nas na Roa :) Dlatego ruszyłam z akcją "Spanie w domu" :) Tym bardziej że już byliśmy na dłuuuugim spacerze. Dzis Iszy raz. Milan zadomowił się prawie na dobre, więc moge sobie pozwolić na mały eksperyment. Czapka, sweter i pod okno ... ciiiiii oby nie zapeszyć ale śpi od 12 :30 a mamy już 13: 46 !!!! to jego sukces jak na dom :) ale musimy poczynic zmiany, bo Mały na dworzu śpi nawet do 4 godzin. Nawdycha się świeżego mroźnego orzeźwiającego powietrza a koło 21 zaczyna się mini koszmar. Milan nie chce spać. Najpierw do łóżeczka - nici, jak już się wyszaleje, wybuja i zaczyna się pokładać i płakać idziemy na duże łóżko. Tam szaleje , wścieka się ale do czasu. Do czasu aż mu się znudzi i zmieniamy miejscówkę. Z powrotem do łóżeczka. Zataczamy koło a czasem trójkąt bo jeszcze wędrujemy do krzesełka na bajkę !!!! O masakra. Od dziś zmiany, łóżeczko i koniec. Bez tułaczki. Płozy do łóżeczka przyjechały z Pl, teraz ma kołyskę i według nas ma wypas :):):) musi to docenić :) A najgorsze w tym jest to , że przez 8 msc usypiał sam w łóżeczku, a teraz w 9 msc rewolucja !!!! Ale ja tez się buntuje przeciwko takiemu stanu rzeczy, i basta :)

Akcja"Spanie w domu"


Zakończona 14:10 :) No, jak na Iszy raz to i tak dobry wynik. Pospał 1godz 40 minut :) Ciekawe jak bedzie wyglądał  wieczór. Fotorelacja z ostatniej chwili:
 
I jeszcze coś muszę napisać. To radosny blog, o "nowym" życiu. Przelewam na klawiaturę radosne chwile, nowe sukcesy Milana i moje jako mamy, jest tu bardzo duża część mnie. Piszę z serca i co mi ślina na palce przyniesie :) A teraz w moim sercu jest żal :( Siadałam wczoraj ... zaczynalam pisać, kasowałam , odchodziłam. Dziś to już moje trzecie podejście do bloga, i jak się okazuje nie umiem tego nie napisać. Jest mi tak smutno i przykro ... wczoraj umarła .... no właśnie Kto umarł ??? Genalogicznie mama mojej przyjaciółki, zawodowo nauczyciel z powołania, pasjonata, personalnie bardzo dobry człowiek, mądra, życzliwa, wykształcona kobieta pełna optymizmu, tak pełna go że chyba nikt nie myślał że nie wyzdrowieje. Na pewno nie ja. Walczyła z chorobą dzielnie ale się nie udało. Dlatego coś umarło też wczoraj we mnie, za pewne na jakiś czas : wiara. Wiara, że gdy się czegoś bardzo chce to się to uda, że nie ma rzeczy niemożliwych, że chcieć to móc. Ja wiem , że z ciężką chorobą ciężko jest wygrać, że wiara nie ma tu aż tak dużo do rzeczy, aczklwiek nastawienie psychiczne i wola walki pomaga. Ale ... tak mi to wsyztsko do siebie nie pasuje. Że ta Kobieta, że przez chorobę ... wiem śmierć nie wybiera i zawsze przychodzi nie w porę ale ... ale żal mi i smutno i nie mogę tego zrozumieć :( Tym bardziej że Jej nie pożegnam tak jak się należy. Bo jestem tu w No i tyle co przylecieliśmy. A była mi bliska nie tylko dlatego że jest mamą mojej przyjaciółki. Była dla mnie zawsze pomocna, życzliwa, uśmiechnięta ... w mojej pamięci
"Wybudowała pomnik trwalszy niż ze spiżu
strzelający nad ogrom królewskich piramid
nie naruszą go deszcze gryzące nie zburzy
oszalały Akwilon oszczędzi go nawet
łańcuch lat niezliczonych i mijanie wieków."
Cytat : Horacy , tłumaczenie Adama Ważyka

1 komentarz: