poniedziałek, 13 lutego 2012

13.02

Wróciliśmy właśnie z przedszkola. Milan usnął w drodze powrotnej i pewnie pośpi trochę ... mam czas dla siebie :) To była nasza Isza wizyta w otwartym przedszkolu. Zdam relację od A do Z. Jak się okazało do przedszkola mamy 15 minut pieszo. Super. Jednak Milan zdążył usnąć, dałam mu więc pospać trochę dłużej. Po czym musiałam Go obudzić. Weszliśmy. Już w "ganku" przywitała nas pani opiekunka 1. Zajęła się M. ja się mogłam rozebrać, rozejrzeć co gdzie do czego - obczaić bazę. Junior w tym czasie - obudzony to po Isze, po IIgie w nowym miejscu w nowej osoby - płakał. Dlatego szybciutko przeszliśmy w mym zamyśle do sali, do zabawek, do dzieci, ale nie. Najpierw lista - gdzie każda mama (bo tatusiów nie było) musi wpisać swoje oraz swej pociechy imię, numer telefonu i uiścić  bardzo symboliczną opłatę - 20 koron (prawie bochenek chleba). Dzieje się to w kuchnio- jadalni. Na ścianie wisi regulamin przedszkola, głównie odnośnie funkcjonowania:
- godziny i dni otwarcia - w naszej placówce od 8:30 do 14 poniedziałek, wtorek, czwartek,
- w przedszkolu mogą przebywać dzieci od lat 0- cytuje do 3, pod obecnością rodzica,
- o godzinie 10:45 w świetlicy są śpiewane piosenki,
- po spiewach, ok. 11:15 zaczyna się lunch. Rodzice są zobowiązani do przyniesienia i przygotowania posilków dla swego dziecka. Przedszkole zapewnia kawę, herbatę oraz owoce. I to z autopsji piszę -na bogato :) Każdy sprząta sam po sobie. Jest zlew, zmywarka, płyn do mycia naczyń, trzymają standardy a ponad to szczotka i mop w przypadku małych Brzdąców. 
- zasada o sprzątaniu po sobie obowiązuje na całym obiekcie, tzn zabawki też trzeba odkładać na miejsce po dziecku,
- nie można spożywać żadnych posiłków w salach zabaw ani nic pić, co odnosi się też do dzieci.
Tyle zrozumiałam i zapamiętałam. Mam nadzieję że nie złamaliśmy żadnych przepisów z Milanem przez niezrozumienie :) Więc poszliśmy dalej : sala zabaw Isza chyba bardziej dla małych dzieci. Bo leżą tam maty piankowe, jest bezpiecznie. Chociaż ... Milan zaliczył tam kawałek podłogi z "baranka" i rozwrzeszczał się strasznie, bo spadł z konika na biegunach niefortunnie akurat na podłogę. Ale pomimo tego incydentu to jest to miejsce najbezpieczniejsze dla takich smarków malych. Można przynieść zabawki z drugiej sali,  gdzie jest tłoczo. Zdecydowanie za dużo osób tam było na metr kwadratowy, do tego masa ale to uwierzcie mi masa zabawek, meble, stół i krzesełka dla dzieci -gdzie odbywają się zajęcia plastyczne, no i sami zainteresowani, dusza przedszkola - dzieci, bawiące się, biegające, wściekające i nie patrzące na innych przeważnie. Tłok. Ciężko wygospodarować nam tam było jakiś kawałek podłogi. Milan też nie czuł się tam chyba dobrze. Ogólnie mało zauważyłam oznak radości na jego twarzy, za to zdziwienia, zainteresowania owszem i to masę. To wszystko było nowe. Iszy raz tyle dzieci, tak blisko i tak różne. Był chyba w szoku, więc zabraliśmy zabawki i daliśmy nogę na salę Iszą. Tam jest zdecydowanie bezpieczniej dla takich nieporadnych, uczących się życia w społeczeństwie, nieświadomych zagrożeń dzieci. A i dla nas, mam jest miejsce - kanapa. Wpasowałam się więc i obserwowałam. M. czuł się tu zdecydowanie lepiej. Asymilował się z otoczeniem, zagadywał, zaczepiał. Bardzo wzbudzały zainteresowanie w sobie dzieci nawzajem. Dotykały się, goniły, a gdy pojawiał się starszak od razu odwracały główki w jego kierunku i patrzyły z fascynacją co On potrafi :) Było miło. Może nie czułam się tam przewspaniale, ale będziemy chodzić ze względu na Milana. Dziwna trochę atmosfera tam panowała - ciszy wśród mam. Rozmawiały ze sobą tylko te mamy które już razem przyszły, więc zapewne koleżanki, reszta milczała :) Z jednej strony każda była zaabsorbowana swym dzieckiem z drugiej w kraju gdzie ludzie uśmiechają się do siebie na ulicy, zagadują, są życzliwi i z natury przyjaźni to jakoś takoś dziwnie. Nadeszła jednak pora na przełamanie ciszy. Mianowicie przysiadła się do nas mama , która też była tam po raz Iszy i jako nowicjuszki postanowiłyśmy zamienić ze sobą parę słów. Strzeliłam też mega gafę :) Zrobiło mi się glupio i już nigdy więcej tak nie powiem, nigdy !!!!! :):):) Już przy wyjściu w owym ganeczku poprosiła mnie jedna z mam abym zerknęła na Jej synka. Nawiązał się dialog podczas ubierania pociech i ja rzeczę tak : A pani Synek ile ma miesięcy, 8 czy 7 ??? A Ona mi odpowiada że tak samo jak mój 9 i pół. Zrobiło mi się głupio. Jak się okazało 3 dni różnicy między nimi, ale kolega ów nie raczkował jeszcze tylko pełzał i był dużo mniejszy. Dlatego tak przekalkulowałam sobie te miesiące, nie jest to moja mocna strona jak widać. Więc uśmiechnęłyśmy się, zebrałam Milana, pożegnałam się i chodu. Tak oto minął nam Iszy, na pewno najbardziej emocjonujący dzień w przedszkolu. Ale to nie koniec atrakcji. W sobotę zapewniliśmy Milanowi więcej atrakcji. To był przedsmak poniedziałkowej wizyty w przedszkolu :) Byliśmy w Hoppeloppelandzie:) Wielkim małpim gaju :) to macie odnośnik do paru zdjęć http://www.hoppeloppeland.no/pages/photos.aspx. Raj dla dzieci i dla rodziców :) Dla naszego Juniora mało było atrakcji z których mógł skorzystać ale uciecha dla oka była nieziemska :) Na pewno wrócimy tam i to nie raz,gdy będzie starszy. Masa atrakcji !!!! Dzieci szczęśliwe biegały, rodzice siedzieli z gazetami bądź mogli spokojnie i milo spędzić czas no raj na ziemii ... wszyscy szczęśliwi, idylla . I to wszystko za bardzo przystępną cenę. Chociaż trochę byłam rozczarowana, zważywszy na fakt że jechaliśmy tak 30 km w jedną stronę a byliśmy może pół godziny, bo naprawdę nie ma rewelacji dla takich Brzdąców. Pewnie dlatego dzieci do roku wchodzą za darmo, tak samo jak i wszyscy dorośli czytaj opiekunowie. A ja chciałam tak bardzo zapewnić Milanowi masę radości i zabawy, nie wiem czy nie to samo miał by w pobliskim MC Donaldzie w kąciku dla dzieci :) Dla porównania zajechaliśmy. Tu z koleji opcji dla M. nie było żadnych. Ale dostał pierwszy w życiu zestaw Happy Meal :):):) Ze smakiem zjadł frytki i nuggetsy :) Królowały frytki, po 3 po 4 do buzi i pełne garści a potem wszystko na podłodze lądowalo. Precedens przerwałam i schowałam pyszności. Teraz też przerywam i dodam tylko że czekam nadal na maila z kursu ALE znalazłam sobie tez nowy weekendowy i też czekam na odpowiedź. Na tym drugim bardzo bardzo mi zalezy. Weekendy to chyba najlepsze wyjscie dla mnie na edukacje. Ogólnie weekendy są takie wychodne :) ja będę miała super wypas jak się okaże że mają miejsca jeszcze bo będę miała wychodne co tydzień w sobotę i w dodatku niedzielę :) Ha !!

















1 komentarz:

  1. zazdroszcze ze mały tak wszystko wsuwa, a ten plac zabaw macie ekstra!!!!!

    OdpowiedzUsuń