Mowa jest srebrem, milczenie złotem. Nie wytrzymałam, powiedziałam co myślę. Pisałam że tu zapewne się wypowiem na temat kursu szybciej niż myślę, a poszłam o krok dalej i się wypowiedziałam publicznie i to na kursie !!! O masakra. Głupi, głupi język !!! Kursanci zaatakowali trochę naszego nauczyciela, że za szybko idzie z materiałem, że nie rozumieją itd itp. W czwartek spotkaliśmy się z Jego lekkim poddenerwowaniem z tego powodu, powtórzeniem całego materiału a zwieńczył to test. Obnażył pretensjonalnych uczniów. Okazało się, że co Niektórzy nie rozumieją min tego że ja to jeg, a wy to dere czy też budowy zdania np. gdzie ma być zaprzeczenie. Wywiązała się dyskusja. Słuchałam. Ale gdy nadal słuchałam argumentów, że za szybko że za dużo. Jako była nauczycielka przemówiłam. Dosłownie przemówiłam - wszyscy patrzyli na mnie i na pewno myśleli ... a wolę nie myśleć co Oni sobie myśleli. Krążę i krążę wokół tych moich znamiennych słów a jeszcze nie napisałam co mi ślina na język przyniosła i co chlapnęłam bez namysłu. Otóż, powiedziałam, że ja jestem chyba obiektywna bo dołączyłam do grupy i jedyną rzeczą jakiej nie rozumiem to ich pretensje, bo takich rzeczy typu: odmiana przez osoby, słówka trzeba się nauczyć, tu nie ma nic do rozumienia. Ja ?? :) Z tego miejsca pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkie moje the best koleżanki z "licealnej" ławy: Ewę, Milenę, Kamilę, Karolinę, Monikę oraz Agę :) I usłyszałam, o dziwo od kobiet : jednej bezdzietnej, drugiej dzietnej a nawet już chyba w roli babci, że mi to łatwo mówić bo ja sobie siedzę w domu. No, przecież, nie zauważyłam. Ja głupia, widzę to wiecznie w jakimś durnym świetle, że wychowywanie małego dziecka plus prowadzenie domu to praca na dwa etaty, tego trzeciego nocnego nie odczułam, a teraz Milan przesypia już całą nockę. Gdyby powiedział to jakiś znieczulony, weekendowy w przenośni albo tylko wynikający z uwarunkowań genetycznych tata to jeszcze bym to zrozumiała. Bo głupi, a z debilizmem się nie dyskutuję :) A w tej sytuacji nie rozumiem. Idąc ich tokiem myślenia, powinnam mieć do Nich pretensję bo ja nie rozumiem co Oni do mnie powiedzieli. Ale ja się zrobiłam znieczulica. Nie przejęłam się tym na żywo. Po pierwsze niech każdy sobie mówi co myśli, ja powiedziałam inni też mogą. Po drugie mam cel, nauczyć się dla siebie i dla mojej rodziny. Oni są najważniejsi, Milan, My, nasza rodzina i nasi bliscy. A po trzecie powierzchowne opinie ludzi, którzy mnie nie znają mnie nie obchodzą. Piszę o tym tu na blogu, bo to ciekawa i żenująca historia i fakt wczoraj gryzło mnie to trochę, że mogłam przemilczeć. Bo nic to nie zmieni przecież, oprócz mojego wizerunku w Ich oczach, sorry zapomniałam.
A Milanek :) Jak już wspomniałam przesypia całą noc od czterech dni, wstaje koło 8 :) Jest bardzo śmiały, zabawny, uwielbia być wśród ludzi, zaczepia, zagaduje. Myślę, że to duży wpływ przedszkola. Pierwszego dnia na piosenkach siedzieliśmy z boku i co chwila M. wydawał z siebie okrzyki na znak protestu, że za głośno, że za gwarno. Po dwóch tygodniach śmiało raczkuję na środek kółka, cieszy się, próbuje bić brawo - co jest bardzo komiczne, naśladować dzieci, podchodzi do rodziców i chyba lubi być w epicentrum. I jak na przedszkolaka przystało jest pasjonatą książeczek. Miłego weekendu :)
Beniu właśnie nadrabiam zaległości na Twym blogu:)Czytam,przeglądam zdjęcia..Wasze dziecko tak szybko rośnie!Mały,uroczy przystojniak :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pozdrowienia :* Buziaki dla Was!
Mam nadzieje,my dear:),że będzie nam dane się spotkać niebawem:)
Karolina Z.