czwartek, 23 lutego 2012

23.02

Dla dzisiejszego posta nie mam innego początku i nie wyobrażam sobie aby mógł się zacząć inaczej: STO LAT dla mojej siostry :D:D:D Ma dziś urodziny :) Odpuszczę Wam kolejnych moich życzeń dla Niej :) Lubię ten dzień. Dziś jesteśmy daleko, nie ma celebrowania, świętowania ale i tak lubię ten dzień. Rok temu udało nam się być razem. No prawie, bo dzień później zawitaliśmy do Polski. Ale jakie było zaskoczenie :) Moja rodzina nic nie wiedziała że przyjeżdżamy. Mamę zaskoczyliśmy w pracy, Martę na ulicy. Pomyślała sobie - o jakiś samochód na obcych tablicach, fajnie do kogoś przyjechała rodzina, z rozżaleniem. Za chwilę samochód zatrzymał się przy Niej, myślała że po informację a tu Niespodzianka !!! :) Ja sama byłam zaskoczona, że jednak udało nam się jechać. Samochód Wojtek odebrał dzień przed wyjazdem. Do końca nie mieliśmy pewności czy on będzie. Mi skakało ciśnienie. Lekarz był gotów kierować mnie do szpitala, byłam pod koniec 7 miesiąca. Uratował mnie brak innych objawów zatrucia ciążowego. Musiałam monitorować ciśnienie. Dzień przed wyjazdem dostałam zgodę lekarza na wyjazd i to na piśmie :) Unormowało się. Tak było rok temu. Nie do wiary !!! Rok temu przywieźliśmy z Polski wózek, łóżeczko i masę innych rzeczy dla Milana. Szybko potem pojechaliśmy po dużą szafę i co się dało to tam schowaliśmy, bo nie mogłam na to patrzeć. Tak bardzo nie mogłam się doczekać - kiedy ruszę z tym wózkiem, kiedy ubiorę te słodkie malutkie ubranka, to mnie najbardziej kręciło. Dziś ... W myślach mamy już spacerówkę, a te ubranka ... w grudniu ostatni raz oglądałam z niedowierzaniem że On był taki malutki :) Choć do jednych wracam często, leżą w szafie choć inne już dawno w katonach - te w których przyjechał ze szpitala. Czas leci, dzieci rosną, my ciągle tacy młodzi :):):) Prawda, Marta ??? :)  Wracając do 2012 konkretnie dnia dzisiejszego jakże wspaniałego 23 lutego to ja zdrowa, Milan ma katar i nowość Wojtek ma katar. A co :) Przypomniało mi się że mamy inhalator, więc poszedł w ruch. Ale nie mogę powiedzieć że robimy inhalacje - próbujemy robić i dosłownie poszedł on w ruch, Milan Go wprawia w ten stan. Ale jest dobrze, dajemy radę, umiemy jeszcze przechytrzyć nasze dziecko, tu koko tu muuuu muuu tam gdzieś Milanka baby robią fluku fluk z noska, i idzie raczek a niepostrzeżenie tata podtyka inhalator pod nos. Spółka do zadań specjalnych. Chodzimy do przedszkola, nie patrzymy na katar, bynajmniej nasz, bo w Przedszkolu wszystkim dzieciom obserwowałam nosy. Puenta, Z katarem jest jak z Mambą, Każdy ma. Więc rano, wybierając się do przedszkola, standardowo najpierw ubrałam M., siebie ekspresowo, otworzyłam drzwi i poszłam wystawić wózek. Zawsze tak działam. Trochę dłużej mi się zeszło dziś, bo sprzątałam powierzchownie furę. Wracam a mój Mali siedzi na zaspie :):):) Wybrał się sam na spacer. Nie dziwie się, u nas robi się wiosna :) Cały tydzień mamy na plusie. Jest super, pojawiają się nawet pąki na drzewach. Aż szkoda, że taka krótka ta zima była. M. tak bardzo lubi saneczki i śnieg- jeść :) A chodniki już w większości czarne. Zastanawia Was ta zaspa ??? Niestety, trochę poczekamy na suchy ląd przed mieszkaniem ale taras mamy już prawie odmrożony. 
Chciałam dodać jakieś foto na koniec, jak to mam w zwyczaju. Niestety nic na czasie nie mam. M. mi utrudnia skutecznie cykanie. Jest już tak szybki i bystry że moment i jest przy mnie i chwyta za aparat. Ale znalazłam super zdjęcia i pasują do tego posta, do wspomnień jak ulał :) Ja patrzyłam codziennie rano na wózek z tęsknotą i niedoczekaniem i marzyłam i myślałam, Wojtek smażył naleśniki dla Milana :) Nie doczekały. Ba, dwie buzie do wykarmienia były wtedy na stanie :ja i W. W tym ja miłośnik naleśników, więc wciągnęłam. Musiałam bo to dla Juniora były, a teraz co mnie za to spotkało: dieta i ćwiczenia. Ehhh ...  Zdjęcia z 10 lutego 2011 roku, te Milankowe to te malutkie na osobnej patelni.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz